No! Nareszcie mam o czym pisac :-) Moj Pan znalazl czas i ochote by sie mna zajac.
Byl tak dobry, ze nawet nie ukaral mnie za siniaki, ktore "porobil" mi Master Sadysta w tygodniu. Moj Pan bardzo dobrze dba o moja kondycje; przysiady to pestka (tylko obijajaca sie butelka szarpie za jadra i przeszkadza); ale pompek mi Pan nie szczedzi! I bardzo dobrze, przydalo by sie wiecej. A ja jestem za leniwy by sie zmobilizowac do tego typu cwiczen. Na szczescie mam Pana, ktory o to dba! :-)
Teraz tylko tak krotko pisze, bo Pan zapowiedzial dzis wieczorem ciag dalszy. Troche sie niepokoje, bo zapowiedziana kolacja zapowiada sie malo apetycznie... Ale dla przyjemnosci Mojego Pana moge zrobic nie takie rzeczy. By nie psuc zabawy postaram sie nie zwymiotowac ;-)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz