obroza+smycz+pies(ja)

obroza+smycz+pies(ja)

piątek, 26 lutego 2010

26/27022010

Witam :-)
Od dzis byc moze ten blog bedzie ciekawszy. Na moja pokorna prosbe Moj Pan wspanialomyslnie zgodzil sie podawac adres innym osobom (myslalem proszac o to o pewnym fajnym koledze-cwelu ;-), a nawet zalecil relacjonowanie "spotkan" z innymi Masterami i zamieszczanie zdjec! Jeszcze nie wiem jak to sie robi, ale skoro to mozliwe i Pan tak sobie zyczy...
Dla jasnosci: wszystko co tu opisuje dzieje sie i bedzie sie dzialo za zgoda lub co najmniej przyzwoleniem Mojego Pana!
Od dzis/jutra zaczynam; licze na konstruktywne, krytyczne uwagi - z gory dziekuje.

sobota, 20 lutego 2010

20022010

No! Nareszcie mam o czym pisac :-) Moj Pan znalazl czas i ochote by sie mna zajac.
Byl tak dobry, ze nawet nie ukaral mnie za siniaki, ktore "porobil" mi Master Sadysta w tygodniu. Moj Pan bardzo dobrze dba o moja kondycje; przysiady to pestka (tylko obijajaca sie butelka szarpie za jadra i przeszkadza); ale pompek mi Pan nie szczedzi! I bardzo dobrze, przydalo by sie wiecej. A ja jestem za leniwy by sie zmobilizowac do tego typu cwiczen. Na szczescie mam Pana, ktory o to dba! :-)
Teraz tylko tak krotko pisze, bo Pan zapowiedzial dzis wieczorem ciag dalszy. Troche sie niepokoje, bo zapowiedziana kolacja zapowiada sie malo apetycznie... Ale dla przyjemnosci Mojego Pana moge zrobic nie takie rzeczy. By nie psuc zabawy postaram sie nie zwymiotowac ;-)

sobota, 13 lutego 2010

12/14.02.2010

Witam.
Fajny dzien po fajnej nocy:-)Moj Pan znalazl troche czasu dla takiej niegodnej szmaty jak ja! Wyprobowalismy moj nowy "spadochron". Poniewaz bylo to tuz po goleniu (Pan byl tak dobry, ze pozwolil mi zgolic te odrastajace, swedzace klaczki), zabki wewnatrz spadochronu draznily troche bardziej niz to bedzie w przyszlosci. No i Pan byl tak pomyslowy, by wymyslic bardzo orginalne obciazenie - sam sie "obciazalem" tym, co ze mnie wyplywalo przez cewnik do podwieszonej butelki!!! Wszystko to razem dawalo niesamowite wrazenie! Psute tylko przez to, ze Moj Pan nie mogl byc przy mnie i patrzec bezposrednio jak z czasem butelka powoli sie napelnia, ciazy coraz bardziej a zabki wbijaja sie coraz glebiej. Spadochron, podobnie jak inne gadzety, zaczyna naprawde doskwierac dopiero po kilkunastu-20 minutach. I podobnie jak klamerki na przyklad, najbardziej boli przy zdejmowaniu. I bardzo polubilem cewnikowanie! Pan byl tak dobry i przewidujacy zatem, ze dzisiaj pozwolil mi zakladac i zdejmowac spadochron z cewnikowaniem w miedzyczasie co 2 godziny! Jestem Mu za to bardzo wdzieczny; mam troche odretwiale od tego jadra i penisa od srodka, ale chyba o to chodzi?
Juz tylko na koniec wspomne, ze po wykonaniu zadan zleconych przez Mojego Pana pojawil sie na krotko Master-"sadysta" ;-) Kazal mi "jedynie" przbic sobie napletek; chyba na probe, bo stwierdzil, ze nastepnym razem powtorka, ale bede musial cos sobie na tym zawiesic na jakis czas... Przekluwanie nie boli - ani kropli krwi! ale z obciazeniem moze byc inaczej... Pozyjemy - zobaczymy ;-)
Poki co czekam niecierpliwie wieczora realizujac co dwie godziny zadanie Mojego Pana, by wreszcie moc pokornie zameldowac Mu jego wykonanie. Bardzo mi zalezy by Pan byl rownie zadowolony jak ja!

poniedziałek, 8 lutego 2010

08022010

Zdarzylo mi sie kupic spadochron. Dla mnie, ale dla przyjemnosci Mojego Pana ;-D
Bardzo jestem ciekaw jego dzialania. Nie wyglada niestety zbyt solidnie; nie wiem czy te lancuszki wytrzymaja 4kg - tyle juz zdazylo mi sie miec zawieszone maksymalnie. No ale nie bylo tych kolcow, ktore spadochron ma!!! Szkoda tez, ze Pan nie bedzie czul jak bardzo bedzie mnie bolalo - przynajmniej tak sadze, jak juz to sobie zawiesze... Ciekawe takze jakie obciazenie wymysli Moj Pan? Juz sie nie moge doczekac kiedy znajdzie czas i ochote by ten spadochron na mnie przetestowac.

wtorek, 2 lutego 2010

02/03.02.2010-----

Witam :-)
Koszmar sie nie skonczyl - awaria klawiatury trwa nadal:-( Na szczescie bog jest zbyt leniwy i zycie nie zawsze toczy sie pod gorke ;-)
Sporo sie zdazylo od ostatniego wpisu; Moj Pan sie "odkrywa" przede mna - ma jakas parszywa robote, ktora Go wykancza, tak, iz wraca z niej i pada na twarz - delikatnie mowiac. Wkurza mnie to nie tylko dlatego, ze nie ma sily sie mna zajmowac, ale ze to nienormalne by Master zapieprzal jak osiol a jego pies (pies Mastera, nie osla) balowal jak na wakacjach...
Za to jak juz sie mna zajmuje, to dreszcze przechodza ;-)Bolesnie z umiarem (te lodowe Jego hobby!!!), nie zapominajac o palacym imbirze w obu otworach. Ale przezylem bolesniejsze experymenty. Rzeecz w tym dreszczyku, ktory On wywoluje... Ze wszystkich Masterow jakich zdazylo mi sie ,poznac, tylko On, Moj Pan to potrafi :-)
Dla jasnosci: Moj Pan pozwolil, a nawet w pewnym sensie zalecil dawac sie "wypozyczac" innym Masterom, gdy nie jestem uzywany przez Mego Pana i byleby nie uszkodzili i nie zuzyli Jego wlasnosci.
Ten dreszczyk, o ktorym pisze polega nie tylko na Jego podejsciu, ale i sposobie traktowania. na przyklad; juz zaczynam sie przyzwyczajac, juz mi robi sie dobrze z tym soplem w dupie a On pisze: no dobrze, wyjmij. OK! Albo zaczynam sie juz przyzwyczajac do ucisku klamerek gdzie sa akurat przypiete, a On pisze - OK, zdejmij je, jakby niby nie wiedzial, ze wlasnie wtedy to najbardziej boli!!! Wie bardzo dobrze - tak jak wie bardzo dobrze jak traktowac taka suke jak ja.
Ktos moze pomyslec, ze prawie Mu komplementy - pewnie, ze tak! Ale mam powod - naprawde tak jest, jak pisze. Spotkania z Moim Panem naprawde sa niesamowicie excytujace dla mnie; tak od srodka. Kzde spotkanie jest dla mnie niewiadoma; nawet jak wiem co mam przygotowac, nie wiem jak ja to odbiore, a co wazniejsze, czy zrobie to tak, by Jemu to sprawilo satysfakcje i przyjemnosc.
Po przemysleniach doszedlem do wniosku, ze nawet jak znajdzie sobie w realu porzadna szmate, to nie musi to oznaczac konca miedzy nami. Moze wszak na moim przykladzie uczyc swego cwela co mozna jeszcze wytrzymac (i odwrotnie). A znajac Mojego Pana wiem, ze bedzie sie liczyl z upodobaniami i mozliwosciami tego realnego cwela, ktore moga byc inne niz moje wiec mozemy sie poniekad uzupelniac dla przyjemnosci Naszego juz Pana, nie?
Chyba starczy na dzis, bo post sie robi za dlugi, a co za tym idzie moze i nudny. Mam nadzieje miec mozliwosc pisac bardziej na biezaco niz dotychczas zatem do nastepnego - "a bien tot" ;-)